Jesteś tutaj: Strona główna | Przewodnik / Wskazówki dot. Nowej Zelandii | Wyżywienie | Nietypowa kuchnia Nowej Zelandii - pieczony posom
Nietypowa kuchnia Nowej Zelandii - pieczony posom
fot. * Redakcja
To, że Nowa Zelandia ma nudną kuchnie może powiedzieć każdy, był, nie był lub tylko słyszał to tym kraju. Dlaczego? Bo nic nie jest lepsze od schabowego z ziemniakami i buraczkami. Znaleźliśmy jednak coś o czym nawet wielu Nowozelandczyków nie słyszało. Mowa tu o daniu z POSOMA.
Zdziwiony? Nie dziwne. Kiedy dowiedziałem się o posomach, szkodnikach które podobno przybyły do Nowej Zelandii z Australii na statkach a teraz są tępione wszelkimi sposobami gdyż zagrażają lokalnemu ekosystemowi, od razu nabrałem do nich niechęci. Podczas naszej podróży po Nowej Zelandii spotkałem posomy wiele razy w postaci martwej, którą nazwałem jastrzębim fast foodem. Ich rozjechane cielska leżały na poboczach kusząc leniwe ptaki do konsumpcji. Wiele z ptaków przypłacało to później życiem gdyż wpadały pod rozpędzone auta próbując odlecieć z miejsca konsumpcji. Wracając jednak do posomów. Jednego żywego spotkałem na północ od Auckland w lesie kauri. Stanął mi na drodze w nocy, Bóg tylko wie który był bardziej wystraszony. Miał wielkość średniej wielkości kundla a kiedy strzeliłem mu z działa latarkowego w ślepia, jego oczyska zrobiły się tak wielkie jak piłki tenisowe i.. zamarł w bezruchu. Nastała cisza po czym tupnąłem a posom uciekł na drzewo. Szybciej się wspina niż biega po twardym podłożu.
Dzisiaj natrafiłem w Internecie na informację, że w miejscowości Pukekura w Nowej Zelandii, południowa wyspa, zachodnie wybrzeże, trasa nr6 (Harihari Hwy), za Kakapotahi (przejedziecie tam przez rzekę) a przed jeziorem Ianthe, można UWAGA! skonsumować posoma! Generalnie sama miejscowość po wejściu na jej stronę internetową okazała się bardzo ciekawa. Szkoda tylko, że nie wiedziałem o niej zanim się tam wybrałem.
"To jest Boża kraina, nie pędź przez nią z piekielną prędkością!" (This is God's Country don't race through it like hell! ) głosi slogan na stronie internetowej ( http://www.pukekura.co.nz ). Ale nie to jest na niej najciekawsze. Najciekawsza jest jedna z ikonek: "Posom Pie" serwowane jest w lokalu o nazwie Puke Pub.
Po kliknięciu w kilka linków na stronie przekonacie się, że mieszkańcy mają dość swojskie poczucie humoru. W Activities można np. przeczytać, że mają 20 minutową ścieżkę dla turystów nie rekomendowaną dla anglików którzy często na niej giną w dziwnych okolicznościach. Znalazłem również informację, że w Puke Pub panują dość odmienne obyczaje dotyczące obsługi klientów o czym można się przekonać czytając wydrukowane przez właścicieli maile reklamacyjne od niezadowolonych klientów. Opatrzone są one oczywiście soczystymi odpowiedziami. Czyżby "spieprzaj dziadu!" doszło aż na koniec Świata?
Pukekura może być idealnym miejscem na postój dla osób, które dojeżdżają do Frans Josef popołudniu. Z Pukekura do F.J. jest zaledwie godzina jazdy samochodem. Warto więc zostać tu na noc a rano pojechać na lodowiec. Co czeka was w Pukekura poza skonsumowaniem posoma? Na pewno genialny zachód słońca nad Morzem Tasmana. Najlepiej oglądać to widowisko z Greens Beach gdzie żyją kolonie fok a lokalna wieść niesie, że są tam na 100%. To zaledwie 15 min samochodem 4x4 lub jak kto woli 2h spacerkiem w jedną stronę. To musi byc piękne, tylko Wy, kolonia fok, szum morza i krwisto czerwony zachód słońca. Chciał bym znowu być na West Coast :(
Można również odwiedzić THE BUSHMANS CENTRE MUSEUM reklamowane przez lokalnych jako ONE OF WESTLAND'S UNIQUE TOURIST ATTRACTIONS THE WILD WEST INDOORS. Wieczorem można skorzystać z relaksującej kąpieli w gorących źródłach. Wędkowanie w rzece i pływanie canoe wskazane.
*Zródło zdjęcie: http://www.pukekura.co.nz
Dodaj komentarz
Masz konto na NaszaNowaZelandia.pl? Zaloguj się zanim dodasz komentarz, nie będziesz przez to Aninimem.
Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się. Trwa to 10 sek.
jechalem stopem z Franz Josef do Wanaka i po drodze mijalismy kilka posomow na drodze. jako biedni backpackerzy rozwazalismy zabranie ich ze soba w celu konsumpcji. ostatecznie zdecydowalem sie na spaghetti z puszki :) (polecam BTW, kosztowalo 80 centow, a po dodaniu kielbasy i sera zoltego bylo zupelnie do przyjecia)
Heh - a motto Puke Pubu brzmi "You Kill'em, we grill'em :)
Uwielbiam to miejsce, wyczytaliśmy o nim przed przyjazdem do NZ i chcieliśmy tam coś zjeść :) niestety było zamknięte :(
a tutaj fotka spod puke pubu :)
http://www.naszanowazelandia.pl/zdjecie_nowa_zelandia/82/46/1044/?params=all