Jesteś tutaj: Strona główna | Nowa Zelandia Relacje | Cz.1 - Jak to się stało
Cz.1 - Jak to się stało
Wybrzeże fot. * Redakcja
Na pomysł Wyjazdu do Nowej Zelandii wpadliśmy w wakacje 2006. Monika chciała wyjechać gdzieś dalej, aby wylegiwać się na plaży. Wybrała Tajlandię. Tanio, ciepło, egzotycznie. Sprawdziłem, dokąd leci samolot i okazało się, że do Sydney bezpośrednio a z Sydney do Auckland w Nowej Zelandii. Wtedy zapadła decyzja. Dla Moniki Tajlandia, dla mnie Nowa Zelandia. Dodatkowo kilka dni w Sydney w Australii w drodze powrotnej.
Nie wiedzieliśmy jeszcze na jak długo wyjedziemy. Pewność była tylko, co do Tajlandii, że na min 3 tyg. Po kilku dniach konsultacji ze znajomymi, którzy już tam byli oraz tymi, którzy mieszkają na stałe w Nowej Zelandii doszliśmy do wniosku, że najlepszym rozwiązaniem będzie min 5-6 tygodni z ewentualną możliwością przedłużenia pobytu. Na Sydney nie przewidywaliśmy więcej niż 4-6 dni gdyż miała to być chwilowa przerwa między głównymi atrakcjami, czyli Nową Zelandią i Tajlandią. Przygotowania. ...nie były męczące. Najpierw rozeznanie w Internecie, co zobaczyć, gdzie pojechać, jak zorganizować pobyt, transport, jak z wyżywieniem, jak z cenami etc itd. Generalne informacje na temat każdego z krajów. Następnie wybór dokładnego terminu, zakup biletu lotniczego. Nie rezerwowaliśmy żadnych pobytów oprócz 2 noclegów w Auckland w Nowej Zelandii zaraz po przylocie. Głównym celem było kompletne zrelaksowanie, czyli bilet w rękę, karta w kieszeń, trochę gotówki w saszetce na szyi i w drogę. Oczywiście przygotowane mieliśmy dobre ubranie, obuwie, wszystko spakowane w wygodne plecaki, podpięty namiot, śpiwory i wszystko to, co niezbędne, aby zapewnić sobie możliwość przetrwania w lesie, dżungli czy na plaży. Poza tym trochę sprzętu foto i video, 2 przewodniki, dokładna mapa i oczywiście polisa ubezpieczeniowa. Tak przygotowani wylecieliśmy z Londynu 5 kwietnia 2007 w kierunku Auckland przez Bangkok i Sydney. Lot trwał 24 godziny w jedną stronę. Nowa Zelandia . Z samolotu zaskoczyła nas żywą, soczystą zielenią, niesamowitymi klifami, niezliczoną ilością zatoczek, większą ilością żaglówek niż mieszkańców, owcami i bydłem na wzgórzach w centrach miast, bardzo tanim sushi, które stało się jedną z głównych składowych naszej diety. Podczas półtora miesięcznego pobytu przejechaliśmy około 6500km po północnej i południowej wyspie. Od Auckland przez Bay of Island, Ninety Miles Beach, las drzew Kauri żyjących ponad 1500 lat, Coromandel, Waitomo z świecącymi robakami "glowworms", Rotouta, Tongariro National Park ze słynną Mt. Dom lub Orodruin z Lord Of the Rings, Martinborough pełnym najlepszych winiarni, Cape Palliser i żyjącymi tam stadami fok, stolicą Wellington i muzeum w którym znajdujemy polskie ślady, Picton, Tasman Bay, Lewiss Pass, Kaikoura i spotkanie z wielorybami i delfinami, Arthurs Pass, Punakaiki i naleśnikowe skały, Lodowce Fox i Frantz Josef, Wanaka z pięknymi jesiennymi kolorami, Milford Sound - największe dostępne fiordy w Nowej Zelandii, Queenstown gdzie zażyliśmy trochę szaleństwa: bangi, canyon swing, jetboating, i wycieczka do raju - Paradise 12km No Exit. Z Queenstown już drogą powietrzną dotarliśmy z powrotem do Auckland i polecieliśmy do Sydney. Najlepszym sposobem na podróżowanie po Nowej Zelandii, dla osób które są ograniczone czasem jest wynajęcie Camperwana. Jest on kompletnie wyposażony: lodówka, kochanka gazowa, zbiornik na wodę, zlewozmywak, odpowiednia ilość łóżek, dodatkowe generatory prądu i akumulatory, naczynia kuchenne, mikrofalówka a nawet telewizor LCD z czytnikiem DVD. Po prostu domek na kółkach. Zatrzymujesz się w miejscach do tego wyznaczonych lub na kompletnym pustkowiu jeśli ci się zachce i spodoba. Często budziliśmy się w miejscach, które ranem wyglądały tak cudownie, że nie spaliśmy już od świtu, podziwialiśmy przez kilka godzin wstający dzień. Podsumowanie Nowej Zelandii To kolejna zaginiona Atlantyda. Miejsce wybrane przez Boga na bazę wypoczynkową dla niego i jego świty. Znajdziesz tam wszystko i wszystko będzie wciągać bez reszty. Jeśli zaczniesz od północy północnej wyspy na pewno się nie znudzisz bo adrenalina i zachwyt rośnie przemieszczając się z północy na południe. Piękne piaszczyste plaże, klify, dżungla, paprociowe lasy niczym z epoki dinozaurów, niesamowite jaskinie, glowworms'y, wybuchające gejzery, potężne aktywne wulkany, jeziora w kraterach, winiarnie jak z bajki, fiordy, złote plaże w miejscach gdzie być ich nie powinno, wieloryby, foki, delfiny, słonie morskie, jeśli będziesz o odpowiedniej porze roku również pingwiny, niesamowite góry, przełęcze, miasteczka w których żyje się tak spokojnie, że aż trudno uwierzyć, że jest się cały czas na tej samej plancie. Organizacja turystyki tak genialna, że inne kraje mogą się tylko uczyć mimo iż wszystkie pomysły na turystykę skopiowano z Europy i Stanów Zjednoczonych. No i ludzie. Tak przyjaźni, uczynni, spokojni, że chce się tam zostać na stałe. Najmilsi są jednak Maorysi, rdzenni mieszkańcy NZ, którzy odkryli ten kawałek Ziemi około 800 lat temu. Biali dotarli tam około 200 lat temu. Wcześniej ludzka stopa tu nie stąpała i gwarantuję Ci, za każdym rogiem znajdziesz miejsce dzikie, czasem ciężko dostępne. Poczujesz czym jest wolność, schowasz zegarek bo Słonce zacznie wyznaczać porę wstawania i spania, zapomnisz o tym czym są problemy ludzi w miastach bo będziesz żyć u boku Natury, zgodnie z jej odwiecznymi zasadami. Nowa Zelandia oddaje nam wolność, tą której pozbawiliśmy się sami na własne życzenie aby dostać w zamian ... konsumencki styl życia
Komentarze
Dodaj komentarzDodaj komentarz
Masz konto na NaszaNowaZelandia.pl? Zaloguj się zanim dodasz komentarz, nie będziesz przez to Aninimem.
Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się. Trwa to 10 sek.
Świetnie napisane.