Jesteś tutaj: Strona główna | Nowa Zelandia Relacje | Przylatujemy......
Przylatujemy......
Wystartowaliśmy o godzinie 7.30 z lotniska Ławica. W sumie była to planowana godzina, gdyż z powodu oblodzenia lotniska w Niemczech wylecieliśmy 50 minut później. Na szczęście spory zapas czasu na przesiadkę spowodował brak stresu. O 14.30 startowaliśmy dalej – w 11 godzinny (!) przelot do Osaki
To było chyba najdłuższe 11 godzin w moim życiu…. W dużej desperacji obejrzałam dostępny film „Pray Eat Love” i skoro nawet w tej sytuacji był niestrawialny, strach pomyśleć jak irytujący byłby w kinie J W każdym razie w pewnym momencie byłam zbyt zmęczona by cokolwiek oglądać, ale zbyt przejęta by spać.
W Osace przywitało nas słońce, zmiana czasu, różnica kulturowa w organizacji ich pracy oraz pierwsze (niestety jak się okazało - nie ostatnie) problemy z naszymi kartami płatniczo – kredytowymi….. Dopadło mnie też zmęczenie i zasnęłam na kanapie na środku lotniska. Przerażała mnie wizja kolejnego 11 godzin lotu, oczywiście powiedziałam sobie wtedy NIGDY więcej!
W samolocie NZ Airlines już zobaczyłam co to znaczy nowozelandzka uprzejmość. Gdy okazało się, że nie ma dla nas Wege posiłków (podobnie było w pierwszym samolocie – skucha biura biletowego), to połowa załogi zaczęła za tym biegać (po poprzednim locie gdzie po info „nie ma” nic dalej się nie wydarzyło, byliśmy trochę skonsternowani). Generalnie lot minął dużo szybciej, obejrzałam super film (Social Network) , spałam, no i przede wszystkim poczucie – potwierdzane przez dostępną w samolotach mapę lotu – że jesteśmy już bliżej niż dalej….
Komentarze
Dodaj komentarzDodaj komentarz
Masz konto na NaszaNowaZelandia.pl? Zaloguj się zanim dodasz komentarz, nie będziesz przez to Aninimem.
Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się. Trwa to 10 sek.
będzie kont. ?