Jesteś tutaj: Strona główna | Nowa Zelandia Relacje | NAPIER I PRZYLĄDEK PORYWACZY - część X

NAPIER I PRZYLĄDEK PORYWACZY - część X

Nowa Zelandia zdjęcie: NAPIER I PRZYLĄDEK PORYWACZY - część X

fot. * merino

Napier leży w południowo-wschodniej części zatoki Hawke'a, rejonu żyznych gleb, owocowych ogrodów i upraw winnej latorośli. Trzęsienie ziemi w 1931 roku, które obróciło to miasto w pył i gruz przyczyniło się jednocześnie do powstania nowego centrum Art Deco. Napier zaliczane jest do miast na świecie z największą kolekcją budynków w tym stylu. Warto tam się zatrzymać i dać się przenieść w lata 1920-1940.

Około 20 km na południe od Napier znajduje się Cape Kidnappers (Przylądek Porywaczy). Nazwa tego miejsca upamiętnia próbę uprowadzenia przez Maorysów Tahitańczyka z załogi kapitana Cooka. Miejsce szalenie malownicze, znane z 20-tysięcznej kolonii głuptaków. Kolonia leży na granicy lądu i wody a wiejące tam silne wiatry dają wbrew pozorom doskonałe warunki do obserwacji leniwych ptaków siedzących na ziemi i tych pokonujących opory powietrza w locie nad głowami ciekawskich turystów. Dorosłe osobniki mają charakterystyczne ciemne plamki wokół niebieskich oczu i blado złotą głowę, młode osobniki są zupełnie niepodobne do rodziców, przypominają chyba najbardziej tuczone puchowe kulki. Pisklę w wieku 13-16 tygodni wyrusza w swój pierwszy lot do Australii by powrócić jako 3-5 letni osobnik do swojego gniazda na Cape Kidnappers. Lot głuptaków to prawdziwa elegancja a ich tolerancja człowieka pozwala obserwować siedzące ptaki dosłownie na wyciągnięcie ręki.

Kolonie można zobaczyć od sierpnia do początku maja, w pozostałych miesiącach prowadzone są badania naukowe i tereny te są niedostępne dla zwiedzających.

Głuptaki zamieszkują wysokie i strome urwiska wybrzeży kontynentów i wysp oceanicznych. Kolonia lęgowa, którą widziałam w Nowej Zelandii jest jedną z bardziej dostępnych dla człowieka na świecie. Słyszeliście kiedyś gruchanie i krakanie kilku tysięcy ptaków? Naprawdę robi wrażenie.

Przylądek Porywaczy to fantazyjne grzbiety, ogromne wąwozy, 100-metrowe klify, rozległe pastwiska pokryte rudymi trawami. Poraża naturalnym pięknem i zdecydowanie jest to miejsce niedocenione przez autorów przewodników turystycznych.


Słowa kluczowe dot. tej treści:
art deco, kolonia lęgowa, głuptaki, napier, klify, ptaki, Przylądek Porywaczy, Cape Kidnappers,

Komentarze

Dodaj komentarz

Dodaj komentarz

Masz konto na NaszaNowaZelandia.pl? Zaloguj się zanim dodasz komentarz, nie będziesz przez to Aninimem.
Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się. Trwa to 10 sek.