Jesteś tutaj: Strona główna | Nowa Zelandia Relacje | AUCKLAND MIASTO ŻAGLI - część I

AUCKLAND MIASTO ŻAGLI - część I

Nowa Zelandia zdjęcie: AUCKLAND MIASTO ŻAGLI - część I

Panorama miasta z Mount Eden. fot. * merino

Nowa Zelandia była od dziecka moim największym marzeniem podróżniczym. Kraj nazywany przez Maorysów AOTEAROA - Krainą Długiego Białego Obłoku. Punkt na mapie świata oddalony blisko 22 tysiące kilometrów od Polski. Absolutny splendor przyrodniczy. Ogromna różnorodność krajobrazów, wysokie Alpy, lodowce, fiordy, lasy deszczowe, krystalicznie czyste jeziora, gejzery, wulkany, piękne pejzaże nadmorskie, wzgórza upstrzone owcami, drzewiaste paprocie a oblewające wyspy morza zamieszkiwane przez wieloryby, pingwiny, foki i delfiny. Gdziekolwiek jesteś w Nowej Zelandii, zawsze jesteś na wyciągnięcie ręki od zapierających dech w piersiach widoków.

Jedno z trzech miast w Nowej Zelandii, które posiada międzynarodowe lotnisko. Auckland Airport według statystyk obsługuje najwięcej turystów przylatujących i wylatujących z Nowej Zelandii. Międzynarodowy ruch turystyczny szacuje się na około 2 mln rocznie, dominują Australijczycy, Brytyjczycy i Amerykanie. Najliczniejszymi europejczykami odwiedzającymi maoryską ziemię są Niemcy.

Do Nowej Zelandii można polecieć z Europy przez Stany Zjednoczone (konieczna wiza w tranzycie) lub kraje azjatyckie. Podróż w jedną lub w obie strony można urozmaicić stopover w Bangkoku, Singapurze, Kuala Lumpur, Hong Kongu, Osace, Tokyo czy Seulu. Można też poszukać wariantu ze stopem w Australii (podobnie konieczna wiza w tranzycie a tym bardziej podczas pobytu). Czas spędzony w samolotach to około 24-26 godzin a do tego należy doliczyć postoje na lotniskach (minimum 2 przesiadki). Podróż na odległe antypody w najlepszym przypadku zamyka się w 30 godzinach w jedną stronę. Jak człowiek się uprze i przetrzyma 2 doby w podróży bez spania to potem pada jak mucha i nie ma problemu z 12-godzinną różnicą czasową. Dzień jest na swoim miejscu i noc podobnie.

Każdy pasażer jeszcze na pokładzie samolotu otrzymuje do wypełnienia Passenger Arrival Card (PAC). Informacje zawarte w tej deklaracji są podobno przetwarzane przez dziewięć różnych agencji, w tym sanitarne, celne, imigracyjne, statystyki, Policji, Ministerstwa Zdrowia, Sprawiedliwości, Turystyki i Transportu. Wszystko po to by między innymi uszczelnić granice przed niechcianymi imigrantami oraz zapewnić bezpieczeństwo biologiczne a w szczególności ustrzec się przed produktami, szkodnikami i chorobami, które mogą spowodować degradację środowiska naturalnego. Kiwi są bardzo proekologiczni! Pamiętajcie o tym by zgłosić w powyższej deklaracji sprzęt do pływania i nurkowania, namiot czy buty trekingowe i nie dziwcie się jeśli służby na lotnisku będą wydłubywać resztki gleby z podeszwy waszych butów nim wyjdziecie z lotniska. Lecąc na antypody do bagażu głównego i podręcznego nie zabierajcie żywności. Zakaz bez wyjątków. Złamanie przepisów może kosztować 400 lub 1000 dolarów nowozelandzkich. Jednym z punktów kontroli na lotnisku są służby imigracyjne. Poproszą o paszport, wypełnioną kartę PAC, bilet powrotny, mogą też zażądać okazanie pieniędzy wystarczających na sfinansowanie pobytu (przepisy mówią o 1000 NZD na każdy miesiąc pobytu przy indywidualnej turystyce). Mogą pojawić się pytania o cel przyjazdu, miejsce zakwaterowania i liczne pytania pomocnicze. Jeśli wszystko pójdzie pomyślnie to w paszporcie pojawia się stempel z 3 miesięczną VISITOR VISA, zaliczamy służby sanitarne, celne, wychodzimy z lotniska i welcome to Auckland. Powietrze zaskoczy Was świeżością, gwarantuje.

Z lotniska do centrum miasta przez całą dobę można dostać się taksówką, autobusem (Airbus Express) lub shuttles. Koszty od 14 do 100 dolarów nowozelandzkich w zależności od rodzaju środka transportu.

Auckland jest największym miastem Nowej Zelandii. Zamieszkuje go 1.3 mln ludzi przy populacji całego kraju liczącej 4.4 mln. Nie sposób nie zauważyć kosmopolitycznego charakteru tej metropolii. Dominują europejczycy z naciskiem na kulturę anglosaską, polinezyjczycy i azjaci.

Auckland „rozsiadło” się nad piękną zatoką i uśpionymi wulkanami, których naliczono w granicach miasta 49. Leży dokładnie na wąskim przesmyku Tamaki między Morzem Tasmana a Oceanem Spokojnym. Słusznie nazywane Miastem Żagli. W kilkudziesięciu przystaniach kołysze się tysiące masztów, cumują wielkie żaglowce, promy i łodzie rybackie. Na linii długiego nabrzeża warto zobaczyć położony blisko centrum miasta Viaduct Basin. Ta nadmorska promenada usiana jest ekskluzywnymi jachtami i stała się centrum gastronomii i klubów nocnych. Z tymi nocnymi zabawami to tak bez przesady. Od godziny 19 do maksymalnie 23 zamykają większość lokali i trzeba zasięgnąć języka a potem trochę się nachodzić by znaleźć pub czy klub nocny w Auckland. Ja trafiłam do bardzo fajnego angielskiego pubu Shakespeare położonego na rogu Wyndam & Albert Street w centrum miasta, czynny 24 h/ dobę. To jeden z pierwszych w Nowej Zelandii browarów – pubów, zdobywca trofeów w wielu konkursach międzynarodowych. Przemiła barmanka nie tylko wiedziała gdzie znajduje się Polska ale znała miejsca takie jak Kraków czy Oświęcim.

Ikoną Auckland jest górująca nad miastem Sky Tower. Wysoka na 328 m, jest najwyższą w Nowej Zelandii budowlą wzniesioną przez człowieka. Ja zdecydowałam się na oglądanie panoramy miasta z dwóch poziomów 186 i 220 m. Na tym wyższym poziomie można chodzić po szklanych płytach w podłodze. Zadziwiające jak działa psychika ludzka. Jak coś jest przeźroczyste to człowiek się boi a jak nie to lęk mija. Dla prawdziwych śmiałków Auckland Sky Tower ma również ofertę adventure. Ze 192 metra wieży można zrobić SkyJump, nie jest to typowe bungee jumping a bardziej base jumping. Skok wykonuje się będąc przytwierdzonym do przewodu, spada się bardzo szybko około 83 km/h, lot trwa 11 sekund, a następnie bardzo łagodnie ląduje się na placu pod wieżą. Inną atrakcją jest spacer po chodniku bez poręczy o szerokości 1,2 m na wysokości 192 metrów nad ziemią. Pod wieżą znajduje się przystanek bezpłatnego SKYCITY Shuttle Bus, który może nas zawieść w kilka ciekawych punktów miasta m.in. do Auckland Museum. Nawet tym, którzy nie bardzo przepadają za muzeami gorąco polecam zobaczyć to multimedialne i interaktywne miejsce przed wędrówką po Nowej Zelandii. Na każdym z trzech pięter udostępnionych do zwiedzania opowiedziana jest inna historia. W 3-4 godzin można poznać historię Pacyfiku i Nowej Zelandii, dowiedzieć się dużo o florze i faunie oraz geografii tych wyjątkowych wysp. Mnie najbardziej podobał się poziom 1 - poświęcony ludziom Pacyfiku, Maorysom, ludom Oceanii i innym przybyszom oraz poziom 2 - poświęcony środowisku naturalnemu. Wystawy dotyczące roślin i zwierząt są przygotowane z wysokim poziomem dokładności i realizmu a wszystko po to by przybliżyć jak najbardziej różnorodność przyrodniczą. Polecam!

Naturalną platformą widokową jest wzgórze Mount Eden. Jeśli wykluczy się wulkany zlokalizowane na okolicznych wyspach to stożek wygasłego wulkanu Mount Eden liczący 196 m.n.p.m. jest najwyższym w Auckland. Przy dobrej widoczności ciekawa panorama na różne kierunki miasta.

Z wielkiego top 50 Auckland wybrałam jeszcze Kelly Tarlton’s Antarctic Encounter & Underwater World. To oceanarium zostało otwarte w 1985 roku a pomysłodawcą był Kelly Tarlton – Kiwi podróżnik, nurek i badacz. Można tam zobaczyć z pojazdu snowcat kolonię pingwinów, świetną replikę chaty kapitana Scotta (1911r.), która dokumentuje jak żyło się 100 lat temu w najzimniejszym punkcie na Ziemi. Wielką atrakcją jest akwarium w przeszklonym akrylowym tunelu. Ponad głowami pływają rekiny!

Nieopodal oceanarium znajduje się najbardziej lubiana przez aucklandczyków miejska plaża MISSION BAY. Sylwester na plaży? Tak było. Swoją drogą to do dnia dzisiejszego ciągle się zastanawiam dlaczego w noc sylwestrową nowozelandczycy wsiedli do samochodów i jeździli po mieście jak szaleni zamiast witać nowy rok w gronie przyjaciół czy rodziny. Zjawiskowe!

Dwa dni zaplanowane na aklimatyzacje, odpoczynek po podróży i poznanie Auckland dobiegły końca. Największe miasto Nowej Zelandii wydaje się mimo wszystko prowincjonalne i niezbyt ciekawe. Czas odebrać z wypożyczalni zarezerwowany wcześniej samochód i rozpocząć wielką przygodą z Nowa Zelandią. Ruch lewostronny! Kierowca siedzi po prawej. Na rondo wjeżdżamy od lewej. Wszystko na opak :-)


Słowa kluczowe dot. tej treści:
auckland miasto żagli żeglarstwo nowej zelandii

Komentarze

Dodaj komentarz
  1. Brak zdjęcia
    Anomin 2011-04-27 o 19:46

    ciekawie napisane,wybieram sie do nz w grudniu i fajnie jest przeczytac ,co jest warte zwiedzenia i na co zwrocic uwage.udanej podrozy!:) pozdrawiam

    • Brak zdjęcia
      merino 2011-05-07 o 09:47

      Chętnie pomogę przy organizacji wyprawy i podzielę się swoimi doświadczeniami.

Dodaj komentarz

Masz konto na NaszaNowaZelandia.pl? Zaloguj się zanim dodasz komentarz, nie będziesz przez to Aninimem.
Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się. Trwa to 10 sek.