Jesteś tutaj: Strona główna | Nowa Zelandia Relacje | Każdego dnia fale są inne

Każdego dnia fale są inne

Nowa Zelandia zdjęcie: Każdego dnia fale są inne

fot. * Sępek Świata

- Surfing to nie to samo co narty, snowboard czy deskorolka. Gdy surfujesz, to jakby cała góra poruszała się razem z tobą – opowiada Craig Levers, w świecie surferów znany jako CPL. Przez 15 lat związany był z „NZ Surfing Magazine”, najpierw jako fotograf, potem redaktor naczelny. Teraz czas spędza głównie na surfowaniu i promocji albumu ze zdjęciami najlepszych plaż w Nowej Zelandii.

 Spotykamy się u niego w domu, w małej nadmorskiej miejscowości Piha na zachodnim wybrzeżu, gdzie kręta droga wije się wśród buszu. Domki zawieszone są na wzgórzach, niemal każdy z widokiem na ocean i kawałkiem gęstego lasu na własność. Rozmawiamy na balkonie, stojąc na drewnianym stole, przez lornetkę obserwując fale. To ma być dzień mojej pierwszej lekcji.

 - Surfing jest trudny. Dużo czasu zabiera przebicie się przez podstawy nauki, ale jednocześnie już od pierwszych prób możesz poczuć prędkość poruszania się na fali. Jest to prawdziwe wyzwanie i dlatego wielu ludzi daje sobie spokój. Ale właśnie dlatego, że jest to wyzwanie, niektórzy zostają w tym na całe życie. Nieważne w jakim jesteś wieku i jakie masz doświadczenie – zawsze uczysz się czegoś nowego. Zawsze, ponieważ każdy dzień surfowania jest inny, każdego dnia fale są inne .

- Czy właśnie dlatego zdecydowałeś się zamieszkać tutaj? – pytam patrząc na migoczący w oddali ocean.

- Zdecydowanie tak! Główny powód, dla którego mieszkam w Pisze to surfing. Właśnie dlatego zakochałem się w tym miejscu, z powodu mojej miłości do surfingu. Tutaj, nawet jeśli zdarzą się fale w rodzaju tych gównianych, wciąż możesz surfować codziennie – mówi Craig, po czym dodaje z uśmiechem, patrząc na wiszące nad nami ciemne, sine niebo: – …jeśli jesteś wystarczająco zdeterminowany.

- Czy można surfować w deszczu? – pytam.

- Tak, ale możesz się zmoczyć – Craig wybucha śmiechem. – Moja mama ciągle mi mówiła „nie możesz dzisiaj surfować, pada deszcz!”, a ja na to „A co, pomoczę się, mamo?”.

Siadając w pokoju pomiędzy kartonami książek i deskami, Craig z błyskiem w oku opowiada jeszcze o bogatej historii surfingu w Nowej Zelandii. – Maorysi surfowali używając kawałków drewna, a współczesny surfing pojawił się w latach 50 i 60-tych. Podobnie jak w Kalifornii i w Australii, to szaleństwo znalazło swoje odbicie także tutaj. Nowa Zelandia jest małym, cienkim krajem, mającym długie wybrzeże i naprawdę każdy tutaj ma jakieś powiązania z morzem. Surfing (dla tych, którzy surfują) jest jakby przedłużeniem zabawy w oceanie. I to jest to – zabawa w oceanie.

- Czy właśnie dlatego surferzy są tak wyluzowani? Bo ciągle się bawią?

- Jesteś zrelaksowany, bo oszczędzasz energię na bycie w oceanie.

- Czyli surfing staje się twoim sposobem na życie?

- Gdy byłem młodszy, podjąłem świadomą decyzję, że będę prowadził surfingowy styl życia. Przestałem mówić „chcę być prawnikiem, budowlańcem czy kimkolwiek”. Zdecydowałem, że cokolwiek będę robił, będzie to po to, by zmaksymalizować czas na surfing, a samo surfowanie będzie grało najważniejszą rolę w decyzjach dotyczących pracy. Był czas kiedy zajmowałem się innymi rzeczami, ale ostatnio znów do tego wracam, bo trzeba robić to, co czyni cię szczęśliwym. A co mnie czyni szczęśliwym? Jak najwięcej czasu w oceanie – promienieje CPL, dając jednocześnie znak do wyjścia z domu. – Najpierw jest surfing, dopiero potem inne rzeczy.

Zza chmur wychodzi słońce. Zbliża się przypływ. To czas, by ruszać.

Jarek Sępek
--
Blog autora - Sępek Świata http://www.sepekswiata.pl/

Relacja z podróży autora także na Facebooku http://www.facebook.com/pages/Sepek-Swiata/110380342330967

 


Słowa kluczowe dot. tej treści:
surfing

Komentarze

Dodaj komentarz

Dodaj komentarz

Masz konto na NaszaNowaZelandia.pl? Zaloguj się zanim dodasz komentarz, nie będziesz przez to Aninimem.
Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się. Trwa to 10 sek.